Cześć!
Mój dzisiejszy gość jest krakusem z przypadku, muzycznym fanatykiem z miłości i Agile Coachem z wyboru.
To z tego ostatniego powodu prowadzimy tę rozmowę.
Znajdziesz tutaj historię drogi, jaką przeszedł, żeby dotrzeć do miejsca, w którym się znajduje.
Spróbujemy też odpowiedzieć na pytanie, czym jest Scrum i jakie jest jego znaczenie w kontekście Agile?
W gruncie rzeczy ta rozmowa dotyczy głównie tego, kim naprawdę jest Aks.
Marcin Aks Grochowina.
Rafał Woźniak:
Podobno jesteś uzależniony…
Od muzyki.
Masz jakiś jeden styl muzyczny, który jest Twoim ulubionym, czy może słuchasz wszystkiego jak leci w zależności od pogody ducha?
Marcin “Aks” Grochowina:
Och, cóż za otwarcie!
Tak, to prawda – muzyka to niezwykle ważny aspekt mojego życia.
Z pewnością nie powiem, że słucham “wszystkiego jak leci”, bo brzmi to, jak bierne podporządkowywanie się – na zasadzie “słucham tego, co akurat leci w radio” lub podejście “wszystko mi jedno”. A moja codzienna podróż przez muzyczne galaktyki przypomina raczej hasło reklamowe Windowsa 98 – “Where do you want to go today?” 😁
Potrafię spędzić wieczór w towarzystwie rapowych klasyków, płynnie przejść do jazzowych płyt, z których producenci tychże rapowych klasyków czerpali sample, następnie zanurzyć się w ciężkich gitarach lub elektronice, by skończyć na pulsującym housie albo nawet jakimś techenku 😎
W ogóle gatunkowość w muzyce to temat dla mnie niezwykle problematyczny. Próbowałem kilka razy zmierzyć się z kluczem gatunkowym, układając płyty na półce. Ale dziś gatunki tak bardzo się ze sobą mieszają i wzajemnie przenikają, że finalnie to podejście zawsze kończyło się niepowodzeniem. (Nie pytaj o ilość płyt, bo dawno już straciłem rachubę, ale liczba winyli, kompaktów i (szczątkowo) kaset z pewnością jest już czterocyfrowa).
Ale, ale… O muzyce mógłbym jeszcze długo. Tylko chyba nie w tej sprawie się tu spotkaliśmy?
Rafał:
Nie?
To nie mówiłem Ci, że prowadzę bloga o dźwiękach i porównuję sprinty do rytmu w muzyce?
Już prawie przechodzimy do tematu spotkania, ale jeszcze zostając w sferze dźwięku. Czy to prawda, że pseudonim Aks zaczerpnąłeś również ze świata muzyki?
Aks:
Owszem. Dawno temu słuchałem sporo muzyki jamajskiej. Reggae, rocksteady, ska. Przez długi czas podpisywałem się w internecie “sKa!mjuzik”, potem zacząłem skracać to do sKa!. To z kolei wprowadzało konsternację u moich internetowych rozmówców, którzy myśleli, że rozmawiają z kobietą. W ten sposób sKa! stał się Aksem 😁
Rafał:
Przeglądając Twoją historię na LinkedIn, odnoszę wrażenie, że nie od początku jesteś związany ze Scrumem. Od 2013 r. jesteś związany z FreshMailem i przez te lata pełniłeś tam różne role.
W którym momencie zetknąłeś się z Agilem, czy było to już w obecnej firmie, czy wcześniej?
Aks:
6-7 lat temu obserwując różne wyzwania, z którymi mierzyliśmy się z ekipą FreshMaila, postanowiliśmy zrobić restart naszego procesu. I spróbować z wdrożeniem Scruma zgodnie z tym, jak został opisany przez Schwabera i Sutherlanda w przewodniku.
I z perspektywy czasu muszę przyznać, że był to piękny początek ogromnej transformacji. Zarówno organizacyjnej, jak i mojej – wewnętrznej.
Dla FreshMaila był to początek świadomego kształtowania się kultury organizacyjnej opartej o zwinne filary transparentności, inspekcji i adaptacji. Jestem bardzo dumny z drogi, którą przeszliśmy i miejsca, w którym dziś się znajdujemy. Bo pracując z różnymi klientami czy rozmawiając z ludźmi ze środowisk biznesowych, dochodzę do wniosku, że ta nasza kultura jest czymś naprawdę wyjątkowym. A poza tym – mam super punkt odniesienia i jasny przykład, że ciężką pracą i otwartością na zmiany da się to wyjątkowe środowisko wyhodować.
Co do mojej wewnętrznej zmiany – na początku tej transformacji na rok wskoczyłem na fotel Product Ownera. Był to dla mnie mocno rozwojowy czas, bo przede wszystkim… zrozumiałem, że nie jest to do końca mój obszar specjalizacji 🤡 Ale miałem również możliwość poznać problemy, z którymi mierzy się PO. A to z kolei było super doświadczeniem dla Scrum Mastera. Bo jeśli SM ma pomagać PO w jego pracy, to jednak warto, żeby tę pracę i związane z nią wyzwania rozumieć.
Po dwunastu miesiącach zrozumiałem, że zdecydowanie lepiej czuję się po stronie budowania zespołów, pracy na poziomie relacji i efektywności współpracy. Zbiegło się to w czasie z fenomenalnym tekstem Barry’ego Overeema na temat postaw Scrum Mastera. Wszystkie klocki wskoczyły na swoje miejsce i powiedziałem sobie: tak, to jest to, czym chcę się zajmować 🙂
A z czasem przyszło coraz większe rozumienie samej zwinności. To, że procesy i narzędzia są ważne, ale powinny wspierać ludzi w ich interakcjach. I dziś – po tych piętnastu latach doświadczeń wokół bardzo różnorodnych projektów i zespołów – najważniejsze jest dla mnie właśnie budowanie zrozumienia podstaw zwinności. To czy korzystamy ze Scruma (lub też… jego elementów 🤡), czy wspieramy się technikami zaczerpniętymi z Kanbana, eXtreme Programming czy nawet metod pracy wywodzących się ze „starej szkoły zarządzania projektami” – to wszystko ma dużo mniejsze znaczenie, jeśli wiemy jak się ze sobą komunikować, w jaki sposób rozmawiać otwarcie o postępach w projekcie i jak na bazie dostępnych informacji wyciągać odpowiednie wnioski.
Rafał:
Chciałbym dobrze zrozumieć i dopytać – czy w ramach zwinności zalecasz stosować się do Scruma, czy może warto skorzystać z innych frameworków?
Aks:
Trochę o tym wspomniałem na wstępie. Ale pozwolę sobie powtórzyć i to… kapitalikami: ABSOLUTNIE NIE MA ZNAKU RÓWNOŚCI POMIĘDZY SCRUMEM A AGILE 🙂
Ahmed Sidky powiedział kiedyś, że Agile to sposób myślenia (mindset), opisany za pomocą czterech wartości, zdefiniowany za pomocą dwunastu zasad i manifestowany (wcielany w życie) za pomocą nieskończonej ilości praktyk.
Simon Powers z kolei opisał Agile za pomocą… cebuli 😁 Która składa się z kilku warstw. Pierwszą z nich jest mindset, kolejnymi – wartości, zasady, praktyki i dopiero na samym końcu znajdują się narzędzia i procesy.
Więc Scrum jest po prostu zestawem praktyk, które wcielają w życie zwinny sposób myślenia. I pracując z zespołami nad zrozumieniem reguł gry w Scruma, bardzo często staram się pokazywać jak poszczególne elementy zdefiniowane w Scrum Guide wcielają w życie zwinne wartości i zasady.
Czy można stosować inne praktyki, frameworki czy narzędzia? Oczywiście! Jest to wręcz wskazane w samym przewodniku. Twórcy Scruma mówią wprost: nie dajemy Ci gotowego przepisu na zarządzanie organizacją czy procesem. Dajemy Ci pewne ramy postępowania. Ale framework jest celowo niekompletny. Bo każda organizacja jest inna i każda organizacja za pomocą przejrzystości, inspekcji i adaptacji powinna uzupełniać procesy związane z wytwarzaniem swoich produktów czy rozwijaniem projektów o te, które są im potrzebne, by pracować efektywniej (i efektowniej 😁).
Rafał:
Piszesz swojego bloga, nagrywasz podcast z Dominikiem Juszczykiem i paroma innymi kolegami, Jesteś Agile Coachem, naczelnym fistaszkiem, występujesz na prelekcjach, fotografujesz, prowadzisz szkolenia, udzielasz gościnnych wpisów.
O! I jeszcze wykładasz na uczelni…
Przepraszam – na uczelniach.
Nie za dużo tego wszystkiego?
Ze swojego doświadczenia wiem, że można swój życiorys przedstawić tak, że wygląda, jakby Twoja doba miała 36h.
Ustawienie priorytetów i kolejki zadań powoduje, że można robić wiele rzeczy, mieć czas dla rodziny i nie padać na twarz.
W jaki sposób ten “zwinny mindset” może tutaj pomóc?
Aks:
To nie tak, że wszystkie te aktywności dzieją się w tym samym momencie.
Wymieniłeś tematy, w które angażowałem się na przestrzeni ostatnich 3-4 lat.
Ale to prawda – lubię być zajęty. Lubię, jak dużo się dzieje.
W 2022 obok zaangażowania we FreshMailu, rozwijałem również swoje tematy z obszaru konsultingu. Mam kilku stałych klientów, z którymi pracuję mentoringowo w obszarze rozwoju kompetencji Scrum Masterów i kadry liderskiej. Przeprowadziłem kilka bardzo fajnych warsztatów i szkoleń. Wystąpiłem na kilku konferencjach i meetupach. Najciekawszym projektem, w który miałem przyjemność się zaangażować to stworzenie od zera programu i przeprowadzenie zajęć z przedmiotu „Organizacja pracy w zwinnym zespole” dla studentów z krakowskiego WSE.
Obok mojej działalności agile’owej, przez ostatnich kilkanaście lat funkcjonuję w internetowej przestrzeni jako twórca. Przez 10 lat prowadziłem bloga pod szyldem „My Name Is Aks” (mynameisaks.com). Po drodze miałem epizod z YouTubem. Od lat bardzo mocno skupiam się na Instagramie (@mynameisaks). Przy czym – w każdym z tych obszarów bardziej chodziło o fakt stworzenia – tekstu, filmu, multimediów na IG – i samej produkcji, niż… walki o wyświetlenia. Dlatego przez lata z dumą dzierżyłem samozwańczy tytuł „najczęściej nieczytanego blogera w Polsce”.
W 2022 postanowiłem zamknąć rozdział blogowania pod szyldem „My Name Is Aks”. Nie usuwam bloga. Czasem może coś tam skrobnę. Ale potrzebowałem rozliczyć się i zamknąć etap, w którym czułem, że ogień wygasł.
Zrobiłem sobie miejsce, żeby przekierować skupienie na tematy zwinne. I wykorzystać to doświadczenie związane z produkcją treści właśnie w tych obszarach. Efekty można było obserwować już w 2022, ale to dopiero początek mojego rozbiegu. Zapraszam na @konsultantAgile na instagramku, by trzymać rękę na pulsie 🙂 [nie żebym miał już jakieś spektakularne plany na rozwój tego profilu, ale to miejsce, w którym najbardziej na bieżąco informuję o nowych ruchach w uniwersum A83 / Agile Sapiens czyli po prostu – Aksa w zwinnym świecie].
Doba trwająca 36h? Chyba nawet nie chciałbym posiadać takiej supermocy. Jak to wygląda z zewnątrz? Szczerze przyznam… staram się tym nie przejmować. Ważne, żebym czuł się z tym dobrze ja.
A czy czuję się dobrze? Cóż… nie zawsze bywa kolorowo. Zdarza się, że podejmuję zbyt wiele zobowiązań i zaciągam u siebie mocny dług energetyczny. Bywa tak, że padam na twarz tuż po wyłączeniu budzika rano. 😁 Większość wyników rozgrywek tegorocznej ligi mistrzów poznawałem ze skrótów, bo choć siadałem przed telewizorem, by zobaczyć każdy mecz, to hymn Champions League działał cudownie usypiająco 🤷♂️
W 2022 zadbałem o moją głowę. Zrobiłem aktualizację i optymalizację software’u 😁 Ale z kolei zaniedbałem hardware, czyli resztę mojego organizmu. I chcąc to wszystko móc kontynuować z podobnym zaangażowaniem, pewnie coś tam będę musiał uwzględnić w planach na kolejne miesiące.
Wszystko jest kwestią ustawienia odpowiednich priorytetów. Oraz poukładania sobie relacji. Mam w domu dużo przestrzeni na realizację tych wszystkich planów. Ale też łapię się czasem na tym, że pracuję zbyt dużo i muszę trochę więcej czasu poświęcić najbliższym.
Rafał:
Znalazłem też informację o tym, że prowadziłeś jeszcze vloga, to pewnie ta aktywność na YouTube, i go świadomie porzuciłeś. Z tego co rozumiem, wynikało to z nierówności pomiędzy ilością Twojego wkładu a zwrotem w postaci biznesowej. Miałeś niezłą oglądalność, ale nie przekładało się to na monetyzację.
Taki mój wstęp do pytania:
Mam trochę wrażenie, że fascynacja Agilem stała się u Ciebie biznesem. Z tego, co widzę działasz zarówno na etacie, jak i poza nim. Czy w obu przypadkach zajmujesz się “tym samym”? Czy nie nudzi Cię, że wszystko kręci się wokół Agile?
Aks:
Wiesz co… przez lata totalnie rozdzielałem tę wspomnianą ścieżkę twórcy oraz ścieżkę zawodową. Chwilę mi zajęło, ale w końcu zrozumiałem, że to co tworzę, nie ma nośnego charakteru, bo… nie rzucam się na click-baitowe tematy. Przez lata wypracowałem sobie stałe grono osób śledzących moje ruchy i wspierających je. Świadomość, że docieram do osób spoza grona moich znajomych i tym osobom się to co tworzę podoba była dla mnie wystarczająca. Stąd też to hasło o byciu „najczęściej nieczytanym blogerem w Polsce”. Otwarcie mówiłem: nie robię tego dla zasięgów, nie robię tego dla profitów. I w nawiązaniu do wspomnianej “niezłej oglądalności” pozwolę sobie sprostować – w żadnym z tych twórczych obszarów nigdy nie było dużych liczb. Było i jest “good enough”. Ale fakt, że pewne projekty porzucałem wynikał raczej z tego, że wpadł pomysł na coś nowego lub czułem, że dany format czy medium nie jest do końca moim sposobem na wyrażanie siebie 🙂
Tworzenie (niezależnie czy w formie pisanej, fotograficznej czy wideo) traktowałem w kategorii zajawki. A pasje mają to do siebie, że z czegoś trzeba je finansować 🙂
W związku z czym równolegle posiadałem swoje wcielenie „profesjonalnego Aksa”, który po prostu „zarabiał na życie”. Przez długi czas nie traktowałem tych dwóch wcieleń jako jedną osobę. Raczej jako alter ego. Oczywiście część biznesowa czerpała bardzo dużo z części twórczej. Poza produkcją kontentu bardzo dużo nauczyłem się o budowaniu narracji – wykorzystywałem to później w wystąpieniach czy tworzonych tekstach, ale również w posługiwaniu się analogiami w codziennej pracy.
Tak jak wspomniałem – w 2022 postanowiłem część tych twórczych projektów wygasić i przekierować na działania biznesowe.
Ale też… nie chciałbym zostawić tu wrażenia, że Agile to dla mnie tylko biznes. Absolutnie nie.
Przede wszystkim sporo czasu zajęło mi, żebym w pełni zrozumiał temat zwinności w stopniu, w którym jest mi on bliski na co dzień. Ale jak już „kliknęło”, to wszedłem w to na sto procent. W moim przypadku nie działa to tak, że kończąc pracę, zamykam komputer i zwinne wartości chowam do szuflady.
Po latach zrozumiałem, że agile’owy mindset jest mi tak bliski, bo… jest absolutnie zbieżny z moim wewnętrznym systemem wartości. Interakcje międzyludzkie, działające rozwiązania, otwartość na współpracę i otwartość na zmianę to podstawowa konfiguracja mojego systemu operacyjnego. Dlatego dziś nie potrafię rozdzielić zwinności w kategoriach biznesu i życia. Powiedziałbym po prostu, że… lubię to co robię.
Czerpię ogromną frajdę i energię z każdego przeprowadzonego szkolenia, warsztatu czy sesji mentoringowej, po której uczestnik wychodzi z planem działania, ale przede wszystkim – z iskierką w oku, która sugeruje, że nie tylko uczestniczył, ale… w jakimś stopniu zrozumiał to, co chciałem przekazać 🙂
Nie lubię tego wyświechtanego powiedzenia, że „rób to co kochasz bla bla bla bla bla”, bo to jest straszny bullshit. Nawet robiąc to co kochamy pojawia się mnóstwo pracy rzemieślniczej czy administracyjnej, której możemy okrutnie nie lubić. Ale też… skupienie się na tym, w czym jestem całkiem niezły i świadome odpuszczanie obszarów, których nie czuję, było dla mnie bardzo mocno uwalniające. Nie zawsze oczywiście można sobie na to pozwolić. Nie można z dnia na dzień powiedzieć „od dziś nie chcę robić tego czy tamtego”. Dla mnie było to wartościowe, bo mogłem wyznaczyć sobie jakiś cel. Do którego nadal dążę.
A że dążę w sposób zwinny – czyli mam pewne cele, ale reaguję na bieżące wydarzenia i czasem drogę do ich realizacji modyfikuję – to już inna kwestia 🙂
Koniec części pierwszej.
Zabierz mnie do drugiej części!
P.S. Jeśli masz ochotę jeszcze o coś zapytać, to śmiało pisz w komentarzu. Marcin mówił, że odpowie 🙂
[…] przy okazji rozmowy z Rafałem Woźniakiem (której dwie części możecie przeczytać tutaj i tutaj) […]